sobota, 30 lipca 2011

Zmień na elektryczny!


Polacy kochają samochody elektryczne. Nie chodzi tu jednak o nowe, kupowane w salonach samochodowych - te są ekstremalnie drogie. Nasi rodacy chętnie przerabiają swoje spalinowe auta na prąd.
(fot. Zbigniew Kopeć )
Obecnie najtańszym sposobem na stanie się właścicielem nowego samochodu o napędzie elektrycznym jest kupno Mitsubishi i-MiEV-a. W promocyjnej cenie za to małe autko trzeba zapłacić nieco ponad 160 tys. zł. To na tyle dużo, że na razie na zakup tego modelu decydują się przede wszystkim firmy związane z branżą energetyczną. Czy przeciętnemu Polakowi pozostaje więc jedynie poczekać 10-15 lat, aż samochody elektryczne staną się bardziej popularne i tańsze? Niekoniecznie.
Korzystając z usług polskich warsztatów już za 15 tys. zł można odmienić swoje wysłużone auto na ekologiczne cacko. Chętnych nie brakuje - informuje "Metro". Zbigniew Kopeć z Gdańska w ciągu półtora roku przerobił ponad setkę aut. Koszty takiej usługi zależą od wagi auta i jak długi ma mieć zasięg na jednym ładowaniu.
- Mam tyle telefonów od zainteresowanych, że zlecenia przyjmuję już tylko mailowo, bo bym słuchawki nie odkładał - opowiada Zbigniew Kopeć. - Za 15 tys. zł przerobię auto wielkości Deawoo Tico, które będzie miało takie osiągi (przyspieszenie i prędkość maksymalną) jak przedtem, a na jednym ładowaniu przejedzie 50 km. Ale za 100 tys. przerobiłem Toyotę Corollę, która przejedzie 700 km bez ładowania.
(fot. Zbigniew Kopeć)
Czy to się opłaca? Jak podaje Zbigniew Kopeć, przy ładowaniu samochodu za pomocą gniazdka we własnym garażu, cena przejazdu kilometra to około 3 groszy. Dla porównania, w bardzo oszczędnym samochodzie benzynowym, np. Fiat 500 z okrzykniętą silnikiem roku jednostką o pojemności 0.9l, średnie katalogowe spalanie to 4,1 l/100 km. Przy obecnej średniej cenie benzyny na poziomie 5,05 zł. koszt przejechania kilometra to prawie 21 gr.
Oczywiście pozostają jeszcze koszty wymiany zużytych akumulatorów. Zwykłe, kwasowe w małym samochodzie miejskim wytrzymują 3-5 lat. Jeśli jednak zdecydujemy się na litowe, o wymianie akumulatorów będzie można zapomnieć nawet na 20 lat. Jak zapewnia gdański konstruktor, konieczność wymiany akumulatorów nie sprawia, że jazda autem elektrycznym nie jest opłacalna. Akumulatory amortyzują się dość szybko.
(fot. Zbigniew Kopeć)
Właściciel elektrycznego pojazdu dodatkowo oszczędza na ubezpieczeniu. Stawki są w przypadku takich aut są bardzo niskie, a obecnie OC dla samochodu elektrycznego można wykupić już niemal w każdej większej firmie. Pewne kłopoty mogą jednak pojawić się w momencie rejestracji elektrycznego pojazdu. Zazwyczaj wystarczy udać się do uprawnionej stacji kontroli pojazdów. Jeśli jednak firma, która dokonała przeróbki, ma mniejsze doświadczenie niż Zbigniew Kopeć, konieczna może być wizyta u rzeczoznawcy. Wśród wad przeróbek samochodów na napęd elektryczny można też wymienić konieczność zamontowania akumulatorów, które zwykle nie mieszczą się w komorze po silniku i muszą być umieszczone również w bagażniku. W kabinie pojawiają się też dodatkowe wskaźniki informujące o poziomie naładowania akumulatorów.
Mimo potencjalnych oszczędności, na masową przeróbkę aut służbowych nie zdecydowała się jeszcze ani jedna polska firma. Główną przeszkodą jest brak infrastruktury do ładowania akumulatorów. W Zachodniej Europie nikogo już nie dziwią zaaranżowane w centrach miast miejsca, w których można uzupełnić zapas prądu w akumulatorach. W Polsce na przełomie maja i czerwca firma e+ uruchomiła 12 pierwszych punktów ładowania. Docelowo ma ich powstać 300, ale to i tak za mało, by zachęcić ludzi do używania aut elektrycznych.

wtorek, 26 lipca 2011

Czy będą drogi na EURO ?

Budowa nowych autostrad i dróg ekspresowych znów się ślimaczy. Nie będzie szlaków na Euro 2012. Inwestycje drogowe nie pomogą też w walce z kryzysem, bo po prostu jest ich za mało

Postępy w budowie dróg ekspresowych 
Postępy w budowie dróg ekspresowych
Postępy w budowie autostrad 
Postępy w budowie autostrad
Do czerwca 2012 r. powstanie w Polsce ponad 700 km nowych autostrad, a sieć dróg ekspresowych wydłuży się aż o 2,1 tys. km - zapowiadał przed rokiem minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, potwierdzając plany poprzedników z PiS. Już wiadomo, że to były nierealne plany. 

Budowa dróg wspierana przez pieniądze z UE to największy od dziesięcioleci program modernizacji naszego kraju. Jesienią 2007 r. rząd PiS przyjął ambitny program, zakładając, że do końca 2012 r. wydamy gigantyczną kwotę 121 mld zł na budowę nowych autostrad, dróg ekspresowych i obwodnic miast oraz na modernizację istniejących już szlaków. Rząd PO-PSL nie zmienił tego programu.

Od roku sprawdzamy, jak są realizowane drogowe plany. Bilans 2007 r. był obiecujący. Pierwszy raz państwowa Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wydała na inwestycje ponad 10 mld zł, a znaczące budowy zakończyła w większości w terminie. W 2008 r. prace miały nabrać tempa nieznanego dotąd w Polsce. Miała ruszyć budowa 642 km nowych autostrad i aż 946 km dróg ekspresowych - deklarowała drogowa Dyrekcja pod koniec rządów PiS. 

Potem minister Grabarczyk dwukrotnie zmienił szefostwo GDDKiA i zeszły rok Dyrekcja zakończyła skromniejszym bilansem. Podpisano umowy na ponad 210 km autostrad (wraz z obwodnicą Wrocławia) i na 321 km dróg ekspresowych (wraz z obwodnicami). 

Autostrady zwolniłyBudowany węzeł w Sośnicy połączy nowy odcinek autostrady A1 z A4

Najszybciej rząd uwinął się z umową na budowę i płatną eksploatację przez firmę Gdańsk Transport Company 62,5 km autostrady A1 z Grudziądza do Torunia. PiS chciał, by tę drogę zbudowała państwowa GDDKiA, bo krytycznie oceniał dopłaty do inwestycji GTC, które w z zeszłym roku ukończyło 90 km A1 z Grudziądza do Torunia. W lutym zeszłego roku rząd PO-PSL wznowił negocjacje z GTC o budowie kolejnego odcinka i już pod koniec czerwca podpisał ze spółką wstępną umowę, a we wrześniu - umowę ostateczną. 

Pod koniec sierpnia rząd parafował też negocjowaną od lat umowę ze spółką Autostrada Wielkopolska na budowę i płatną eksploatację 106 km autostrady A2 znad granicy z Niemcami w Świecku do Nowego Tomyśla.

Oba odcinki płatnych autostrad mają powstać do końca 2011 r. Ale autostradami nie przejedziemy między stadionami na Euro 2012.

Pod koniec grudnia rząd parafował i pod koniec stycznia br. podpisał z firmą Autostrada Południe umowę na budowę 180 km płatnej autostrady A1 ze Strykowa pod Łodzią do Pyrzowic koło Katowic. Dwie trzecie tej drogi ma powstać do czerwca 2012 r., ale odcinek 57 km z Częstochowy do Pyrzowic - do stycznia 2014 r., czyli już po Euro. 

Kiedy A1 spod Pyrzowic dojedzie do połączenia z autostradą A4 w Sośnicy? Rozstrzygnięcie przetargów przesunięto na wiosnę br. A kiedy powstanie 144 km A1 z Torunia do Strykowa, aby przejechać autostradą między Gdańskiem a Łodzią i Warszawą - nie wiadomo.

Nawet jeśli Autostrada Wielkopolska SA w terminie dociągnie A2 do granicy z Niemcami, to i tak szanse, by A2 dotarła na Euro do Warszawy, są nikłe. Negocjacje na temat budowy 90 km tej autostrady spod Łodzi do Warszawy przewlekają się. Wczoraj kolejny raz przesunięto termin zakończenia rozmów, tym razem do końca lutego. 

Na innych drogach też poślizgi. Do listopada miała się zakończyć budowa autostrady A4 ze Zgorzelca nad niemiecką granicę do Krzyżowej. Teraz termin przesunięto o trzy kwartały, do sierpnia br. - poinformowała nas GDDKiA.

Ekspresówki stoją

Jeszcze gorzej jest z drogami ekspresowymi. Na swojej stronie internetowej GDDKiA informuje, że "oddano do ruchu" ponad 30 km drogi ekspresowej S8 z Radzymina do Wyszkowa. To nieprawda. Kierowcy mogą omijać Wyszków nową obwodnicą i mostem przez Wisłę, ale 19 km między Wyszkowem i Radzyminem pokonują ciągle jedną tylko jezdnią, z irytacją patrząc na gotową od tygodni drugą. Być może w lutym ta gotowa jezdnia zostanie warunkowo oddana do eksploatacji, ale droga nie będzie miała jeszcze statusu "ekspresowej", bo nie ukończono prac na drogach dojazdowych i lokalnych. Termin zakończenia całej inwestycji przesunięto ze stycznia na połowę lipca br.

A co z kolejnymi odcinkami S8, jednej z najbardziej zatłoczonych przez tiry dróg w Polsce? Kierowcy czekają na zapowiadane dopiero przetargi.

Na Euro kierowcy na pewno nie przejadą też bezpłatną drogą ekspresową S7 z Warszawy do Gdańska. Rozstrzygnięto na razie przetarg na budowę 14 z ponad 340 km tej drogi.