sobota, 21 maja 2011

motocykl Tracker 250

Jakim nowym motocyklem dobrze jest rozpocząć naukę jazdy ? nie chcę kupować leciwej japońskiej maszyny po przejściach, gdyż nie znam się na mechanice i serwisie.Zipp Tracker 250 cm. to nowy motocykl zaprojektowany i zbudowany w Chinach w 2009 r. Tym, co wyróżnia ten jednoślad to nowoczesne wzornictwo, przyzwoita jakość wykonania oraz dostępność portfelowa dla kupującego. Zipp jest szalenie uniwersalnym pojazdem i bardzo dobrze radzi sobie w zróżnicowanych sytuacjach. Zwrotność i poręczność w mieście idą w parze z osiągami silnika na prostych.
Testy motocykli Zipp Tracker 250 w Almerii 2010
Testy motocykli Zipp Tracker 250 w Almerii 2010
Pomimo, że Tracker przewidziany jest do normalnej, a nie wyczynowej eksploatacji to zabawa nim daje dużo uciechy w podróży, w mieście i na szutrze. Posiada widelec USD z przodu oraz solidny wahacz podparty pojedynczym amortyzatorem z tyłu, przy czym konstrukcyjnie nie przeznaczonym na wyczyny enduro. Przy dynamicznej jeździe i podczas pokonywania zakrętów, zbyt słabe tłumienia i skok mają swój udział w powstawaniu zjawiska lekkiego wężykowania. Wraz ze wzrostem prędkości ruchu na wprost do okolic V maksymalnej – 135 km/h zjawisko to nie ustępuje i odczuwamy jakby gumowatość całej konstrukcji. Oczywiście można z tymi odczuciami jeździć szybko i poprawnie, ale trzeba się troszkę do nich przyzwyczaić. Mam także wrażenie, że pojazd jak roślina deszczu pragnie zamontowania “prawdziwych” opon motocyklowych, tym bardziej, że felgi prezentują się znakomicie, a oryginalne gumy słabiutko znoszą deszcz.
Testy motocykli Zipp Tracker 250 w Almerii 2010
Motocykl posiada zamontowane przewody w stalowym oplocie, dwutłoczkowy zacisk przód, tył oraz tarczę, która pozwalają w pełni kontrolować Trackera podczas spowalniania. Pozycja jeźdźca uwarunkowana odległościami pomiędzy siedzeniem, podnóżkami, a kierownicą jest wygodna najbardziej zbliżona do typowej enduro.
Motocykl kosztuje u dealera zaledwie 7499 zł. W zamian za tą niewielką przecież sumę, posiadamy nowy sprawny motocykl z gwarancją. Nie bez znaczenia pozostają niskie koszty eksploatacji, uniwersalność oraz poprawna dynamika. W mojej ocenie pojazd najlepiej sprawdzi się w rękach młodzieży przesiadającej się ze skuterów na poważniejsze jednoślady lub jako pierwszy motocykl do nauki techniki jazdy.
Importer obiecał iż w 2011 r. do motocykla będzie dostępny specjalny kit enduro umożliwiający zamianę kół na terenowe, specjalnych amortyzatorów, zębatek oraz gaźnika.
Zipp Tracker 250 , motocyklowa "szafa"
Zipp Tracker 250 , motocyklowa "szafa"
Dane techniczne:  TUTAJ

Mustang pierwszej generacji.

Historia pierwszej generacji kultowego modelu Forda - Mustanga. Najważniejsze odmiany, wersje silnikowe Forda Mustanga z lat 1964-1973   Mustang pierwszej generacji - 1964-1973.

Pierwszy Mustang został wprowadzony w kwietniu 1964r. Dzięki szekoro zakrojonej kampanii reklamowej, w pierwszy weekend sprzedaży jego salony odwiedziło blisko 4 miliony ludzi, a po dwóch latach, w roku 1966, został wyprodukowany milionowy Mustang. 

Ten właśnie najwcześniejszy Mustang jest przez wielu uważany za najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek powstał. Jego pierwowzorem był Ford Falcon - wiele części Mustanga pochodziło właśnie od niego (i od modelu Fairlane).

mustang
-rocznik 64-

W roku 65 wprowadzono niewielkie zmiany w stosunku do poprzednika. Zmiany te obejmowały kolor nadwozia, tapicerki (zwiększyła się gama kolorów do wyboru) jak i niektóre elementy konstrukcyjne. Wprowadzono mocniejsze silniki w porównaniu do rocznika 64. W 65 pojawił się także pakiet GT oferujący bardziej sportowy wygląd, czterostopniową skrzynię biegów, mocniejszy silnik i usztywnione zawieszenie.

mustangi
-rocznik 65-

1965 był to tez rok pojawienia się pierwszego Mustanga przerobionego w firmie Shelby - dostosowanego do potrzeb wyścigów Shelby GT-350, który miał bardziej sportowy charakter niż zwykły Mustang.

mustangi
-Shelby GT-350-

1966 roku zachodzą niewielkie zmiany zewnętrzne, głównie w wyglądzie atrapy chłodnicy. Samochód zostaje tez wyposażony w mocniejszy silnik oraz powiększa się gama dodatkowych akcesoriów (jest ich teraz 70). Auto zostaje nieco poszerzone i wydłużone, przez co wnętrze staje się bardziej obszerne.

mustangi
-rocznik 66- 

W roku 1967, firma Shelby wprowadziła nowy samochód, bazowany na Mustangu. Shelby GT500 dysponowało 7-litrowym silnikiem o mocy 355 KM.

mustangi
-Shelby GT500-

Przy tej okazji warto także wspomnieć o modelu Fastback, który rozsławił się występem w filmie "Bullitt" z roku 1968. Trwająca 9 minut i 42 sekundy scena pościgu wpisała się na dobre w historię kina. Do obejrzenia pod poniższym linkiem:

http://www.youtube.com/watch?v=ueL0245Y46c

Do roku 1971 montowano coraz to mocniejsze silniki (w 1968r. można było wybrać silnik o mocy nawet 390KM). 

1968r. został zaprezentowany Mustang na kolejny rok. Tym razem Ford postanowił przeprowadzić gruntowny facelifting. Zmiane objęła cała linia nadwozia (Boczne i tylne linie zostaly wygladzone). Samochód widocznie przybrał na masie i optycznie zastał bardzo powiększony. Metalowa, chromowana atrapa chłodnicy została zastąpiona przez nową, czarną i wykonaną z plastiku. Logo Mustanga nie było już umieszczone pośrodku, tylko po stronie kierowcy i było mniejsze. Na "dziobie" samochodu pojawiły się cztery lampy (dwie wewnątrz atrapy i dwie poza nią).

W tym okresie czasu zostały stworzone trzy wersje Mustanga : 
-Mach 1

mustangi

-Boss 302
Z założenia miał być połączeniem szybkiego zwrotnego samochodu sportowego z mocą i siłą "muscle cara". Najczęściej można było go spotkać z silnikiem V8 (302 CI (ok. 5 litrów) / 290 KM). Był wyposażony w manualną, czterostopniową skrzynię biegów. Samochodu który był określany "autem który GT-350 powinien był być" wyprodukowano jedynie niecałe 9000.

mustangi

-Boss 429 
Był to samochód stworzony do wyścigów NASCAR. Uważany jest za najszybszy mustang tamtych czasów. Był wyposażony w silnik V8 ( 429 cali sześciennych (ok. 7 litrów ) / 375 KM )

mustangi


W roku 1970 przyszla kolejna zmiana w wygladzie Mustanga. Galopujacy koń ponownie powędrował na środek wielkiej atrapy. Tym razem projektanci zrezygnowali z zewnętrznych przednich lamp. Pozostały dwa reflektory wewnątrz atrapy. Po bokach przedniej części "Amerykanina" zamontowano otwory imitujące wloty powietrza. W tym roku zdecydowano o wprowadzeniu modelu Mach 1. Był on najwygodniejszym ze wszystkich trzech produkowanych wtedy modeli Mustangów. Wtedy też dzięki wprowadzeniu klimatyzacji w tym modelu sprzedaż Mustangów kabrioletów spadła prawie o połowę. W tych latach firmy Ford i Shelby zrezygnowały z dalszej współpracy.

1971-1973 to ostatnie lata przed kryzysem paliwowym. Był to właściwie koniec klasycznych Mustangów z potężnymi jednostkami V8. Montowanie coraz mniejszych silników wymuszały nowe normy, związane z emisją spalin. Producenci chcieli mimo to, aby Mustang zachował swój sportowy charakter i agresywność, więc postawili większy nacisk na jego wygląd i wygodę. Samochody z czwartej generacji były największymi Mustangami, jakie produkowano. W dodatku w 1973r. wg nowych przepisów, trzeba było montować większe zderzaki (kolejne zwiększenie masy). W tym samym roku Ford przerwał produkcję kabrioletów, co spowodowało wzrost sprzedaży o 5700 aut.
Woristin, Ford Mustang
maria1zbynek2.blogspot.com
maria1zbynek2-maria.blogspot.com
zbynek2.blogspot.com            .

środa, 18 maja 2011

Zakup motocyklu


 Motocykl to nie tylko środek transportu jak samochód, autobus czy pociąg. Zwykła przejażdżka daje dużą frajdę i przyjemność z samej jazdy, a dłuższa trasa może zmienić się w prawdziwą przygodę.            pierwszy motocykl  Wielu początkujących motocyklistów uważa, że do zaczęcia przygody z jednośladami potrzebna jest góra pieniędzy. Słyszy od swoich rodziców, że samochód jest bardziej praktyczny, że jazda na motocyklu jest niebezpieczna i niezdrowa. Oczywiście możecie posłuchać „głosu rozsądku” ale jeśli to jest to co naprawdę was kręci, nie łamcie się. Dążcie do osiągnięcia celu, marzenia są przecież po to aby je realizować.
    Zaś co do zakupu samego motocykla, czy jest to nasza pierwsza, czy kolejna maszyna musimy pamiętać o kilku ważnych sprawach. Oczywiście, jeśli posiadamy odpowiedni kapitał najlepiej kupić coś nowego, prosto z salonu. Wtedy nie musimy się niczym przejmować i mamy 100% pewność, że dokonany przez nas zakup nie wpędzi nas w ruinę. Jednak wiadomo, że życie nie jest takie kolorowe i w większości przypadków nie ma innej opcji jak motocykl używany. Często lepszym rozwiązaniem  jest kupienie moto trochę mniejszego niż zamierzaliśmy ale młodszego zamiast jakiejś starej „padaki”. Im starszy motocykl tym większa szansa, że z silnikiem będzie coś nie tak. Zwłaszcza gdy kupujemy u przypadkowej osoby lub handlarza. Korzystanie z różnego rodzaju forum internetowych o tematyce motocyklowej jest wielce pomocne. Ludzie tam są przyjaźnie nastawieni, zawsze dobrze doradzą i służą nieocenioną pomocą. Bardzo często zakup u znajomego z forum, który jest pasjonatem i dbał o motocykl jak o własne dziecko, jest najlepszym rozwiązaniem.
    Następną rzeczą, o której musimy pamiętać zwłaszcza gdy będzie to nasz pierwszy zakup, to to aby nigdy nie jechać samemu oglądać motocykla. Każdy widząc „spełnienie swoich marzeń” na dwóch kołach przestaje myśleć logicznie. Przez podniecenie możemy nie zwrócić uwagi na dziwną pracę silnika, drobne wady jak i na poważniejsze uszkodzenia, które często sprzedający za wszelką cenę stara się przed nami ukryć. Najlepszym rozwiązaniem jest zabranie ze sobą osoby, która zna się na rzeczy, najlepiej mechanika. Gdy nie posiadamy takich znajomych, wielce pomocni mogą okazać się ponownie koledzy z forum, którzy na pewno znajdą trochę czasu na obejrzenie i przesłuchanie naszej przyszłej maszyny. Jest to niezwykle ważne zwłaszcza przy starszych rocznikach motocykli. Nikt nie chce przecież zmarnować swoich oszczędności na sprzęt, który przy najbliższej okazji nawali i będzie trzeba w niego wpakować drugie tyle ile za niego daliśmy. Motocykl, o który poprzedni właściciele nie dbali, w skrajnych przypadkach może okazać się prawdziwą studnią bez dna, nieopłacalną w dalszych naprawach. Warto więc przemyśleć skorzystanie z usług warsztatu, punktu naprawy, serwisu gdzie dokładnie obejrzą moto, sprawdzą czy nie był bity i powiedzą „co w trawie piszczy”.
    Nie możemy zapomnieć o kasku i odzieży. Jest to bardzo ważne. I znów jeśli posiadamy kapitał, nie stanowi to problemu. Po prostu jedziemy do sklepu i kupujemy rzeczy według własnego gustu. Duże znaczenie ma to na jakim motocyklu zamierzamy jeździć. Czy ma to być chopper, enduro czy coś sportowego. Kask otwarty np. nie jest dobrym pomysłem jeśli myślimy o jakiejś szybkiej maszynie. Podstawą jest na pewno dobry kask, kurtka i rękawice. Jest to minimum, które musimy posiadać do jazdy. Zaczynając jeździć na poważnie, na pewno na początku zaliczymy parę  niegroźnych upadków, które przy braku odzieży ochronnej mogą okazać się naprawdę bolesne i pozostawić blizny.  Resztę można dokupywać z czasem, w miarę odłożenia jakiejś gotówki. Osobom, które chciały by zaoszczędzić np. przy zakupie kasku stanowczo odradzam. Będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Tani kask nie dość, że nie będzie zapewniał wystarczającej ochrony to będzie zapewne bardzo głośny, niewygodny i głowa przy większych prędkościach może wpadać w drgania. Przydatną rzeczą są również ocieplacze na kolana. Można je naciągnąć bezpośrednio na spodnie i dzięki nim stawy kolanowe nie będą się wychładzać.
    Na zakończenie, jeśli przymierzacie się do zakupu motocykla, zachowajcie przede wszystkim zdrowy rozsądek. Nie bujdzie się pytać o radę bardziej doświadczonych kolegów. Nie śpieszcie się, pierwsza lepsza okazja może okazać się tą niewłaściwą. Życzę powodzenia i jestem przekonany, że znajdziecie motocykl, który spełni wasze marzenia.

maria1zbynek2-maria.blogspot.com  maria1zbynek2.blogspot.com  zbynek2.blogspot.com

Od automobila do samochodu. Krótkiej historii motoryzacji część pierwsza.

Pierwszy artykuł z cyklu o historii motoryzacji. Mam nadzieję, że udało mi się osiągnąć pewną "kompaktowość", dzięki czemu opowieść te nie zanudzi nawet kogoś, kto wielkim pasjonatem motoryzacji nie jest.Gdy w latach 1769-1770 niejaki Pan Cugnot przemierzał francuskie drogi w swoim pojeździe parowym świat był przekonany, że siła napędowa dla pojazdów mechanicznych została odkryta. Prowadził do tego wydarzenia pewien ciąg ludzkich idei o poruszaniu się pojazdami bez koni. Średniowieczni wynalazcy tworzyli pojazdy napędzane siłą mięśni ludzi ukrytych wewnątrz, a sam Leonardo da Vinci skonstruował w 1490 roku pojazd o napędzie ręcznym.
              Jednak to nie para miała się okazać paliwem, które miało popchnąć motoryzację na nowe drogi (użycie słowa „tory” byłoby tu chyba niewłaściwe...).
             W 1806 roku pojazd napędzany silnikiem spalinowym przejechał kilka metrów. Stało się to za sprawą geniuszu właściciela warsztatu położonego w szwajcarskim kantonie Wllis – niejakiego Izaaca de Rivaza. Kilka lat później Francuz Lenoir przejechał swoim pojazdem z Paryża do Joinville-le-Point. Człowiek ten użył do zasilenia swojego silnika mieszanki paliwowo-powietrznej. Następny krok wykonał Niemiec Nicolaus August Otto, właściciel niewielkiego warsztatu w kolonii. Dokonał on pewnych udoskonaleń, które okazały się decydujące dla rozwoju silników spalinowych. Zastosował on mianowicie czterosuwowy cykl roboczy oraz sprężanie mieszanki paliwowo-powietrznej wewnątrz komory spalania. Szczęście jednak mu nie sprzyjało. Opatentował wprawdzie swój wynalazek w 1876 roku, jednak już w roku 1886 na wniosek spadkobierców Francuza Rochasa, który jak się okazało opisał teoretycznie już w 1862 roku zasadę działania takiego silnika, Sąd Rzeszy unieważnił patent Otty. Choć dla niego nie był to niewątpliwie powód do radości, to wyrok ten niewątpliwie przysłużył się motoryzacji, bo odtąd każdy mógł produkować spalinowe silniki czterosuwowe.
            I tu dochodzimy do nazwisk znanych niewątpliwie wszystkim pasjonatom motoryzacji. Poznajmy Gottlieba Daimlera i Carla Benza. Daimlera pochłonął pomysł wyprodukowania lekkiego silnika spalinowego. Rezultatem jego zapału był jednocylindrowy silnik szybkobieżny. Miał on pojemność 460 cm3 i 700 obrotów na minutę. Rozwijał zawrotną na owe czasy moc 1,5 KM (1,1 KW). Następnie pan Daimler skonstruował pierwszy w historii motocykl. Miał on okute koła, drewnianą ramę i ważył 90 kg. Rozwijał prędkość 12 km/h. W 1886 roku Daimler przedstawił czterokołowy pojazd rozwijający prędkość 18 km/h.
W tym samym mniej więcej czasie (1885) Carl Benz zbudował pojazd trzykołowy.
W następnych latach moc silników zrosła nawet do 60 KM, a pojazdy obu panów cieszyły się coraz większym powodzeniem.
                    Pojawiły się też wówczas pewne standardy, które sprawdzają się do dnia dzisiejszego: silnik z przodu, sprzęgło, wał napędowy, skrzynia biegów, mechanizm różnicowy itp.
Największą bolączką ówczesnych aut były słabe hamulce. Od roku 1900 obowiązywał przepis mówiący, że każdy samochód musi mieć 2 niezależnie działające hamulce. Hamulec ręczny już wówczas pełnił rolę jedynie pomocniczą.
Co ciekawe, nie myślano wówczas o wykorzystaniu prądu elektrycznego do zasilania reflektorów samochodowych. Stało tak się dlatego, że zachwycono się w tamtych latach bardzo jasnym światłem karbidowym.
            Jak to zwykle bywa, do rozwoju różnych dziedzin techniki niezbędny jest wyścig zbrojeń. Impulsem do niego stała się nowa pasja zamożnych właścicieli aut – wyścigi samochodowe. To w tamtych czasach wprowadzono pierwsze regulacje. Tak więc samochody startujące w wyścigach nie mogły być lżejsze niż 400 i cięższe niż 1000 kg. Zaczęto też dzielić samochody na klasy – według mocy silnika.
Wszystko to spowodowało, że zaczęto stosować lepsze materiały konstrukcyjne. Pojawiły się łożyska kulowe, zawory sterowane mechanicznie. Sama moc silników stała się zależna od zastosowania sprężarek, które umożliwiły osiąganie kosmicznych jak na owe czasy prędkości.
            Ewolucja dotyczyć miała każdej niemal części samochodu, ale o tym w następnym odcinku.

Od automobila do samochodu. Krótkiej historii motoryzacji część druga.


"Historia kołem się toczy" mówi znane powiedzenie. W przypadku historii motoryzacji powiedzenie to ma "drugie dno". Za praszam zatem do przeczytania jak toczyła się dalej na swoich czterech (czasem trzech) kołach.
Oczywistym jest, że samochód nie narodził się jako dzieło skończone. Nie od początku był pokryty lśniąca metalową karoserią. Pierwsze wytwory myśli technicznej pionierów automobilizmu były w zasadzie powozami bez koni. Pojazd Daimlera był czterokołowy, Benza miał tylko trzy koła, ale w zasadzie oba były bryczkami.
Można chyba przyjąć, że to dopiero Mercedes Simplex wylansował konstrukcję z silnikiem z przodu i  siedzeniami ustawionymi w kierunku jazdy.
Trzeba tu zwrócić uwagę, że produkcja samochodów wyglądała w owych czasach zupełnie inaczej niż dzisiaj. Firmy rzadko wypuszczały kompletny pojazd. Częściej produkowano ramę z silnikiem i całym wyposażeniem, a zewnętrzne warsztaty budowały nadwozia i wyposażały je we wszelkie dostępne wówczas wygody. Skutkowało to ogromną różnorodnością pojazdów.
W miarę wzrastania mocy silników okazało się, że o kształcie zabudowy nie mogą decydować jedynie czynniki estetyczne, a trzeba brać pod uwagę kwestie aerodynamiki. Wywarło to wpływ na wygląd samochodów, których twórcy poprzez kształt nadwozi chcieli podkreślić ich prędkość. Pojawiły się opływowe linie z bardzo długimi maskami, kryjącymi ogromne rzędowe silniki. Przykładem takiego samochodu jest chociażby przepiękne Bugatti 50T.
Kolejnym etapem postępu miało stać się przejście od ciężkiej konstrukcji ramowej, do nadwozi samonośnych.
            Nadwozia to jedno, ale istniało jeszcze wiele innych problemów do rozwiązania. Chociażby koła i ogumienie. Dr John Boyd Dunlop połączył ze sobą dwa końce gumowego węża i napełnił to powietrzem. Tak powstałą oponę założył do roweru synka. Był tak zadowolony ze swojego wynalazku, że nawet go opatentował. Ideę tą rozwinął zawodnik Michelin, którego do szału doprowadzała konieczność częstej zmiany takich opon. I choć wcześniej patent na tego typu ogumienie uzyskał Robert Wiliam Thomson, to został on zapomniany. Tak czy owak koła wzorowane na powozach, twarde i nie zapewniające komfortu odeszły natychmiast do historii. Pojawiły się oczywiście nowe wzory felg, co dodatkowo pozwalało wyróżnić swój automobil.
            Ewolucję przechodziła również kierownica. Na początku była to zwykła korba umieszczona w środku podłogi. Kierowanie takim pojazdem wymagało sporo siły. Problem ten rozwiązali niezależnie Benz i Daimler. Pojawił się więc w latach 1889 i 1893 układ różnicowy. Później kierownica zaczęła przypominać coś, co znamy teraz. Zmieniała się liczba ramion kierownicy, aż w 1955 roku Citroen zaproponował nawet kierownicę jednoramienną.
            Zmieniało się również coś, co decydowało w znacznym stopniu o wyglądzie samochodu, czyli chłodnice, a ściślej rzecz biorąc ich atrapy. Sama konstrukcja układów chłodzenia również ewoluowała. Pierwsze samochody były chłodzone powietrzem, jednak szybko zaczęto wypróbowywać różne pomysły na chłodzenie cieczą. I tak na przykład próbowano chłodzić silnik poprzez odparowywanie wody doprowadzanej do silnika wężownicą. Jednak był tu jeden problem. Otóż 50 litrów wody zapewniało chłodzenie na 20 minut, a to było zdecydowanie za mało. Dopracowano się w końcu wydajnej metody polegającej na zamontowaniu z przodu wąskich żeber z wodą, które następnie były chłodzone przez przepływające powietrze. To rozwiązanie jest (z modyfikacjami) stosowane do dnia dzisiejszego.
            Warto teraz spojrzeć na dzieje motoryzacji przez pryzmat historii firm tworzących ją na samym początku, ale o tym w następnym odcinku.


wtorek, 17 maja 2011

Fiat 126p kabriolet czy BOSMAL 126 Cabrio?

W 1991 roku zaprezentowano po raz pierwszy Fiata 126p w wersji kabriolet. Pierwsze kabrioleciki miały typową linię nadwozia zwykłego 126p (oficjalna nazwa Maluch pojawiła się pod koniec produkcji), potem pojawiły się wersje bez dachu ale już w stylistyce zmodernizowanego nadwozia odmiany EL. Fiat 126p Cabrio był dostępny w dwóch odmianach: z pałąkiem chroniącym pasażerów i kierowcę w razie wywrotki na dach, którego nie było oraz bez tego zabezpieczenia.

samochód w wersji z pałąkiem to BOSMAL 126 Cabrio, natomiast w wersji bez pałąka to jedynie przerabiany przez dealera FIATA, AS Automobile Sp. z o.o. z Ostrowa Wielkopolskiego seryjny Fiat 126p. Model BOSMAL 126 Cabrio był produkowany przez Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Samochodów Małolitrażowych BOSMAL w Bielsku Białej, który już wcześniej wykonywał auta bez dachu. Produkowany w latach 1991-1995 z przeznaczeniem na rynek zachodni – głównie Austiacki, Niemiecki i Holenderski samochód posiadał certyfikat TUV z Monachium umożliwiający sprzedaż w krajach Unii Europejskiej.

BOSMAL 126 Cabrio różnił się od zwykłych 126p kilkoma istotnymi zmianami konstrukcyjnymi Największą zmianą widoczną gołym okiem w porównaniu zwykłego 126p było oczywiście obcięcie dachu i zmiany w tylnej części nadwozia. Zastępczy płócienny dach, nie był na stałe związany z nadwoziem, lecz spoczywał na tylnej półce pod pokrowcem. Wydobyty na wypadek deszczu czy niepogody z ukrycia zapinany był na obramowaniu wiatrochronu za pomocą dwóch sworzni z zawleczkami, blokowanymi od wewnątrz, a następnie na kilkunastu zatrzaskach w tylnej części nadwozia i na burtach. Końcową czynnością było napięcie dachu przy użyciu rurowego pałąka, zamocowanego zawiasowo w tylnej części samochodu. Trwało to niewiele dłużej, niż przeczytanie tego opisu. Dach ten wykonano ze specjalnej tkaniny odpornej na rozciąganie, a przy tym elastycznej.

Wszyto w niego okienka z przezroczystej folii, dwa małe boczne i tylne. Z przodu dach kończył się gumową uszczelką przylegającą do wiatrochronu, po bokach przymocowano plastykowe listewki uszczelniające górną krawędź szyb drzwi.
Nadwozie autka BOSMAL 126 Cabrio odznaczało się kształtem powodującym zawirowania powietrza we wszystkich możliwych miejscach (CX Fiata 126p ma wartość 0,47 – 0,49!). Dlatego też niemal całkowite wyeliminowanie łopotania dachu w nim należy uznać za duży sukces. Mimo prostoty rozwiązania dachu, we wnętrzu nie było przeciągów i jedynie przy naprawdę silnym wietrze bocznym dostawały się do wnętrza podmuchy.

Pozostałe zmiany konstrukcyjne w BOSMAL 126 Cabrio w porównaniu do bazowego Fiata 126p objęły: zastosowanie innej płyty podłogowej, innej przegrody czołowej, odmienne nadkole przednie oraz nadszybie przednie. Zmiany te wynikały z konieczności istotnej poprawy sztywności skrętnej nadwozia zmniejszonej znacznie po usunięciu dachu. Samochodzik był wyposażony w silnik z zestawem sportowym Z-1/30 także produkowanym przez OBR.

Połowie lat 90-tych nasz kabriolet nie przeszedł ponownie badań TUV na nadmierną emisję hałasu (silnik chłodzony powietrzem)... a że był przeznaczony głównie na eksport zrezygnowano z dalszej produkcji wobec braku racji bytu w ówczesnej UE i małego zapotrzebowania w Polsce. Ze względu na swą oryginalność i niewielką ilość wyprodukowanych egzemplarzy do dziś wzbudza na ulicach zainteresowanie i jest obiektem pożądania kolekcjonerów.

zbynek1.blogspot.com